[siteorigin_widget class=”SiteOrigin_Widget_Headline_Widget”][/siteorigin_widget]
[siteorigin_widget class=”SiteOrigin_Widget_Headline_Widget”][/siteorigin_widget]
[siteorigin_widget class=”dc_jqaccordion_widget”][/siteorigin_widget]

Godziny zwiedzania

Poniedziałek – piątek: 10:00 – 18:00

Galeria

Art Agenda Nova
ul. Batorego 2, Kraków

[smartslider3 slider=36]

Artysta

Agnieszka Kicińska

O wystawie

Trzynaście obrazów Agnieszki Kicińskiej z cyklu “Lisboa” rozpoczyna obraz z czerwonym mostem “Ponte 25 de April” oraz pomnikiem odkryć geograficznych, a kończy także obraz z 12-kilometrowym mostem im. Vasco da Gamy. Cały cykl poświęcony jest Expo’98, natomiast płótna powstawały w 2003 i 2004 roku jako rodzaj pamiętnika z podróży.

Zachwyt Lizboną, współczesną architekturą Expo – jej czystymi, prostymi kształtami, zdecydowanym, kontrastowo zastosowanym kolorem to temat tej wystawy. Jak mówi artystka, która wcześniej malowała Paryż i Berlin „Potrzebuje wyzwań, szklane budynki i przedziwne konstrukcje ze stali wydają mi się bardziej zagadkowe, mniej oczywiste. Podświadomie ukazuję elementy, które z jednej strony mnie fascynują, a z drugiej odpychają. Lubię zgrzyty, zarówno w akcie tworzenia, jak i w końcowym efekcie mojej pracy. We wszystkim tym jeszcze jest element zabawy…”.

Większości osób, które odwiedzały Portugalię Lizbona kojarzy się z dzielnicą Alfama, z tajemniczymi zakątkami, widokiem bielizny wywieszonej w oknach domów, niepowtarzalnymi kościołami i punktami widokowymi. Wbrew wcześniejszym deklaracjom artystki, że żyje w świecie współczesnym i nowoczesna estetyka jest jej najbliższa – jeden z obrazów ukazuje właśnie takie romantyczne oblicze miasta. Jednak patrząc na całość wystawy widzimy, że Kicińska jest zafascynowana prostą, geometryczną formą, widoczne jest jej zainteresowanie abstrakcją, nurtem konstruktywizmu. Redukcja elementów na płótnie, sprowadzenie rzeczywistości do plamy, linii, prawie abstrakcyjnego kształtu, a zarazem chęć uniknięcia wrażenia chłodu, nadmiernego obiektywizmu czy agresywności to problematyka jej twórczości. Obrazy Agnieszki Kicińskiej to również próba pokazania, oswojenia nowoczesnej architektury, udowodnienia jak bardzo jest malarska.

Wystawę można oglądać w galerii nova do 9 lipca.

Jolanta Gumula
www.artinfo.pl

W Galerii Nova eksponowane są właśnie obrazy Agnieszki Kicińskiej. Jej malarstwo jest czyste, klarowne, kolorystyka „konkretna” i mocna. Tak krótko można by je scharakteryzować. Robi dobre wrażenie.

Trzynaście płócien powstałych w 2003 i 2004 r. należy do cyklu „Lisboa”, poświęconemu Expo’98. Jakkolwiek Agnieszka zachwycona jest architekturą Expo – jej czystymi, prostymi kształtami, zdecydowanym, kontrastowo zastosowanym kolorem, to jednak od razu widać, że zachwycona jest również samą Lizboną. Właściwie wszystkimi jej obliczami. Czerwonym mostem „Ponte 25 de April”, pomnikiem odkryć geograficznych, 12-kilometrowym mostem im. Vasco da Gamy, wywieszonym praniem w oknach starych kamienic – jednym słowem – chyba wszystkim.

Kicińska nie ukrywa, że Lizbona faktycznie jest dla niej miejscem szczególnym. Stosunkowo często tam jeździ, odpowiada jej tamtejsza atmosfera, ludzie, specyfika miasta. Deklaruje wprawdzie, że żyje w świecie współczesnym i nowoczesna estetyka jest jej najbliższa, jednak emocjonalny stosunek także do bardziej „zakątkowej” Portugalii widać w jej obrazach jak na dłoni. Są swego rodzaju malarskim pamiętnikiem miejsc.

Związek Agnieszki z nowoczesnością zdradza prostota kompozycji i geometryczna forma. Twierdzi, że szklane budynki i przedziwne konstrukcje ze stali są bardziej zagadkowe i mniej oczywiste. Podświadomie ukazuje elementy, które ją fascynują, a jednocześnie odpychają. Widać też jej zainteresowanie abstrakcją, konstruktywizmem. Redukuje elementy na płótnie, sprowadza rzeczywistość do plamy, linii. Jednak ten pozorny chłód okraszony jest mocną, „południową” barwą. Kontrast „żywego” koloru z oszczędnością kompozycji i bryły prezentuje się ciekawie.

Artystka miasta malowała już wcześniej. W podobny sposób portretowała Paryż i Berlin. Jej programem jest, jak twierdzi, brak programu, a przysłowiowym miodem na serce sytuacje, kiedy Portugalczycy bądź osoby znające Lizbonę rozpoznają w jej obrazach konkretne miejsca i budynki. O to właśnie chodziło.