[siteorigin_widget class=”SiteOrigin_Widget_Headline_Widget”][/siteorigin_widget]
[siteorigin_widget class=”SiteOrigin_Widget_Headline_Widget”][/siteorigin_widget]
[siteorigin_widget class=”dc_jqaccordion_widget”][/siteorigin_widget]

Godziny zwiedzania

Poniedziałek – piątek: 10:00 – 18:00

Galeria

Art Agenda Nova
ul. Batorego 2, Kraków

[smartslider3 slider=46]

Artysta

Bogdan Korczowski

O wystawie

Po raz pierwszy w Polsce Bogdan Korczowski prezentuje tworzoną od 1995 r. instalację malarską „Fototeka”. 40 prac z tej serii to małe abstrakcyjne obrazki, w które zostały wkomponowane zdjęcia polaroidowe przedstawiające kobiece ciała w erotycznych pozach. Całość układa się w ścienny fresk. Wprowadzając w „Fototece” opozycję pomiędzy abstrakcją i figuracją, artysta ponawia próby zmierzające do usytuowania się w połowie drogi między ekspresjonizmem i introspekcją.

Wielka „kabała“ Korczowskiego
z Bogdanem Korczowskim rozmawia Delphine Dewulf

Delphine Dewulf : W jakim celu włącza Pan fotografie do malarstwa?
Bogdan Korczowski: Uwaga: wprowadzam do moich obrazów nie fotografie, ale polaroidy. Różnica polega na tym, że w przypadku polaroidów nie ma możliwości multiplikacji. A więc jest to, podobnie jak obraz, unikat. Co wcale nie znaczy, że bronię tej techniki. Dążę jedynie do zdefiniowania siebie jako malarza. Poza tym, robiąc te zdjęcia nie mam na celu stworzenia pięknych obrazów. Te polaroidy pokazują rzeczy proste i surowe. Nie ma na nich postaci wprost, moje ciała kobiet pozostają bez twarzy.

DD: Te polaroidy w jasny sposób pokazują, co przedstawiają. Są figuracją. Pana malarstwo przeciwnie, zawsze było abstrakcyjne…
BK: Tak, interesuje mnie praca z tą dwoistością. Poza tym, od dawna mówiono mi, że jest coś sensualnego w moich obrazach. Otóż to nie był absolutnie cel moich poszukiwań. Ale zacząłem zastanawiać się nad tym i zdecydowałem się odbić piłeczkę pokazując tym razem ostentacyjnie sensualność. Ostatecznie niektórzy widzą w nich wyłącznie zdjęcia nagich kobiet, podczas gdy inni postrzegają dzieło w całej jego złożoności. Zawsze są dwa poziomy percepcji dzieła. Z daleka „Fototeka” przypomina moje obrazy. Z bliska to coś zupełnie innego. Pozwala mi to położyć nacisk na z konieczności subiektywny charakter interpretacji dzieła. A także zanalizować sposób, w jaki inni patrzą na moje obrazy.

DD: Polska jest jeszcze krajem bardzo purytańskim… czy spodziewa się Pan jakiejś szczególnej reakcji ze strony polskiej publiczności?
BK: Nie oczekuję reakcji. Nie staram się również prowokować. Ale jeżeli niektórzy będą wzburzeni, to będzie pożywką dla moich rozważań.

DD: Pierwszych 26 lat życia spędził Pan w Krakowie, ale od początku lat 80. mieszka Pan w Paryżu… Dlaczego zdecydował się pan osiedlić we Francji?
BK: W Krakowie poślubiłem paryżankę. Pojechałem za nią do Paryża, gdy reżim w Polsce zrobił się zbyt dokuczliwy. Potem już nie zamieszkałem w Krakowie, a to dlatego, żeby móc lepiej do niego powrócić. Jestem w podróży artystycznej, tutaj i tam. Jestem Polakiem we Francji i Francuzem w Polsce. To wielkie szczęście dla artysty móc porównywać kultury. Konfrontacja jest absolutnie konieczna dla tworzenia. Pozwala uniknąć zamknięcia. Podobnie, moja twórczość unika klasyfikacji. Niektórzy mogą mówić o “symbolizmie abstrakcyjnym”, co nie jest sprzecznością.

DD: Rzeczywiście, Pańskie obrazy są niekiedy pełne symboli. Czy ma Pan jakieś konkretne przesłanie do przekazania?
BK: Wie Pani, zwiedziłem dużo wykopalisk archeologicznych w Basenie Morza Śródziemnego. Często znajdowałem się przed kamieniami pokrytymi nieczytelnymi napisami. W takich wypadkach można doświadczyć bardzo silnych wrażeń, nawet jeżeli naprawdę inskrypcja to tylko antyczna deklaracja podatkowa. Myślę, że w obliczu dzieła nie trzeba starać się zrozumieć, ale przede wszystkim odczuć. Bardzo ważne są dla mnie słowa Bruno Schulza:
„Sztuka nie jest rebusem, do którego klucz jest gdzieś schowany, a filozofia nie jest sposobem na rozwiązanie tego rebusu.” (List B.Schulza do S.I.Witkiewicza).

„Les Echos de Pologne” 2005, nr 41 (13/26 stycznia)

Wywiad z Korczowskim dla „webesteem magazine” nr 10/2005:

Debiutowałem w 1974 roku jako performer (performance „Biały Rower” na festiwalu w Nowej Rudzie), ale właściwie zawsze chciałem malować i malarstwo jest moja forma ekspresji od ostatnich 30 lat. Wielokrotnie dyskutowano na temat mojego „symbolizmu abstrakcyjnego”, szczególnie po mojej wystawie w Zachęcie, która była całkowicie oparta na abstrakcyjnych znakach. Wielokrotnie pytano mnie o interpretacje moich obrazów. Praktycznie nigdy nie zabierałem głosu, zostawiając innym analizę moich prac. Pewne opinie były słuszne a inne zupełnie przypadkowe. Później w Paryżu wielokrotnie słyszałem o pewnej „zmysłowości” mojego malarstwa i wtedy rozpocząłem naprawdę moja własną analizę (artystyczna i psychoanalityczna) tych pojęć, zaintrygowany tym „zestawieniem”.

W połowie lat 90-tych zrealizowałem pierwsza serie polaroidów przedstawiających fragmenty ciała ludzkiego i wymieszałem je z moim malarstwem i symbolami jak krzyże czy gwiazdy.

Dlaczego polaroid?

Dlatego, ze odbitka jest unikalna, bezpośrednio widzialna, bez specjalnego technicznego manipulowania. Używam polaroidu nie jako fotograf ale malarz, jak „pędzla i farby” równocześnie, realizując setki zdjęć i klejąc je na obrazie równocześnie z farba. Mały format polaroidu narzucał mały format obrazu, ale obsesyjność pracy nie pozwoliła mi sie zatrzymać. Doszedłem do punktu, w którym kilkadziesiąt polaroidów zagubiło sie w samej masie początkowo kilkudziesięciu, a potem setki obrazków jako instalacji. Sprowokowałem i zbudowałem sytuacje malarsko-fotograficzna, która z DALEKA odbieramy jako MALARSTWO, a która patrząc z BLISKA zmienia sie w sytuacje FOTOGRAFICZNA.

Podwójność dzieła?

Wielowarstwowość interpretacji? Obraz nie jest „niewinny”, cos za tym stoi, ale nie należy pytać „dlaczego?”. Należy pytać „jak?”. Ale obraz ani artysta nie jest „winny”, bo jest po prostu wolny. Dotarłem do tego, ze sugestywność i podwójność interpretacji nigdy nie jest obiektywna jeśli chodzi o dzieło artystyczne, każde dzieło artystyczne. Zaskoczony byłem niedawno reakcja w Polsce na prace Doroty Nieznalskiej. Napisałem do niej „wolność sztuki jest nieograniczona wolnością” ; niestety doszło do tego, ze Dorotę skazano. Totalitaryzm myślenia akceptuje tylko pytania „dlaczego?”, a nie „jak to sie dzieje, ze artysta dochodzi to pewnych mediów, czy używa różnych zestawień plastycznych?”.

W Paryżu zrealizowałem w Galerii Selmersheim wystawę moich polaroidów z lat 90-tych i zatytułowałem „Phototheque” (Fototeka), dając ten tytuł jako aluzje do prywatnego archiwum artysty. Cala galeria byla wypelniona okolo 150 pracami z polaroidami i na otwarciu słyszałem zupełnie inne komentarze obserwujących moje prace z dystansu kilku metrów i tych, którzy obserwowali prace z bliska. Ostatnio pracuje nad dużymi formatami czysto malarskimi i tę serię nazwałem „Sensualite au Vegetal” (Zmysłowość Roślinna). Sugestia po polaroidach? Może, bo to jest praca równoległa do pracy fotograficznej.